Minęło już 9 dni odkąd Joasia rozwiązała zagadkę, a z naszej strony nie pojawił się żaden nowy komentarz. Wraz z Kotem, do ostatniej chwili mieliśmy nadzieje, że uda nam się spotkać z Joasią i wspólnymi siłami przekręcić klucz w zamku. Niestety, z wielu powodów do spotkania dojść nie mogło. Joasiu, chcemy żebyś wiedziała, że nadal na Ciebie czekamy :) Jednocześnie Kot stwierdził, że nie powinniśmy trzymać Czytelników dłużej w niepewności i Domek trzeba otworzyć.
Nie uczynimy tego jednak w pełnych fanfarach - do tego jest potrzebna Joasia ;)
Nie przedłużając, wraz z Kotem postanowiliśmy podzielić się z Wami kilkoma drobiazgami. Dziś przed Wami pierwsza porcja detali. Każde z poniższych zdjęć zostało zrobione wewnątrz Domku. Wszystkie sfotografowane przedmioty znajdują się na parterze. Domek składa się z 4 kondygnacji - piwnicy, parteru, piętra i strychu. Podejrzewam, że Kot spenetrował już wszystkie zakamarki, nawet te najciemniejsze. Mnie pozwala odkrywać Domek powoli. Myślę, że to ma ogromny sens. Nie mogę zarzucić Was od razu lawiną informacji. Powolutku, małymi kroczkami będziemy razem oswajać Domek.
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
Wchodzimy!
Na zdjęciu zamek skrzynkowy - tzw wiejski - razem z klamką. Najczęściej spotykany w starych drewnianych drzwiach wewnętrznych oraz w drzwiach do piwnic, stajni itp. Klucz opatrzony sygnowaną inicjałami zawieszką.
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
Fragment stojącego zegara w ręcznie malowanej, drewnianej obudowie. Wysokość: ok. 2 metry. Zegar pochodzi z XIX w. W obudowie znajdują się 3 zamykane na klucz szafki.
Próbowałam nakręcić zegar, niestety z marnym skutkiem.
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
Element pieca kaflowego. Kafle wypalono na przełomie XIX/XX wieku. Piec (obecnie już nieużywany) stoi w tzw. Kolorowej Izbie sąsiadującej bezpośrednio z kuchnią. Domek ma dwa kominy. Patrząc od strony drzwi wejściowych, piec (z którego pochodzi kafel) podłączony jest do lewego komina. Z tego komina korzysta także kuchenny piec kaflowy (w dalszym ciągu używany) oraz piec kaflowy stojący w sypialni Matki Ewy (sypialnia znajduje się na piętrze) - nieużywany.
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
Na studiach na jednym z wykładów z folklorystyki, Pani profesor Bukowska-Floreńska wspominała o tradycyjnej funkcji kredensu. Kredens służył do przechowywania zastawy stołowej, sztućców, obrusów, serwetek itp, jednakże w zamkach, pałacach czy bogatych dworach funkcję tę pełniły pomieszczenia, a nie meble. Kredens jako lokum, najczęściej mieścił się gdzieś między kuchnią, a jadalnią. Taki kredens skrywał jeszcze jedną tajemnicę. Dodatkowo można było w nim spotkać służbę odpowiedzialną za przygotowywanie posiłków. Czy można jeszcze dzisiaj gdzieś odwiedzić taki kredens? Z przyjemnością bym tam zajrzała. Myślę, że Kotu ów kredens przypadłby do gustu - ciepło, smaczne zapachy, może i jakieś okruchy z pańskiego stołu? Kto wie? Zaczynam odczuwać głód ;)
Poniżej fragment kredensu, który stoi w Kolorowej Izbie. To przykład typowego, ludowego mebla z XIX w. Drewno najprawdopodobniej olchowe. Ręcznie malowane bukiety kwiatów stanowią charakterystyczną ozdobę ludowych mebli z tego okresu. Pod koniec XIX wieku czerwone tło zaczyna ustępować pomarańczowej kolorystyce.
W kredensie znalazłam piękny, zabytkowy, ręcznie malowany, serwis kawowy.
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
|
|
|
|
|
|
|
Poniżej, charakterystyczny bukiet namalowany na skrzyni, która znajduje się w
innej części Domku. Skrzynia pochodzi mniej więcej z tego samego okresu,
co kredens. W środku napotkałam kolejne tajemnice.
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
Tym dzwonkiem wzywano na posiłki i spotkania, które odbywały się w Starej Ostoi Pokoju.
Kliknij - tu znajduje się krótka notka nt. Ostoi Pokoju. W trakcie mojej 9-dniowej absencji blogowej Domek odwiedziło kilka osób. Między innymi zajrzała do nas Ewelina, która będąc dzieckiem z wielkim przejęciem dzwoniła dzwonkiem. Ewelina opowiadała, że funkcję dzwonnika powierzano tylko wybranym członkom społeczności. To było ważne zadanie i bardzo odpowiedzialne. Na widok dzwonka, Ewelinie napłynęły łzy do oczu. Wzruszenie spowodowało lawinę wspomnień. Zostałam obdarzona kilkoma naprawdę wyjątkowymi opowieściami związanymi z dawnym życiem Domku i całego kompleksu "Ostoja Pokoju".
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
|
|
W Domku na każdym kroku możemy napotkać biblijne drogowskazy. Większość z nich pochodzi jeszcze sprzed pierwszej wojny światowej. To jeden z nich:
 |
fot. Anna Seemann-Majorek |
Matka Ewa była nie tylko utalentowaną pisarką i autorką wierszy. Instrumenty, które zostawiła po sobie, pozwalają wyciągnąć także inne wnioski. Idąc tropem słów Goethego:
"Gdzie słyszysz śpiew tam idź, tam dobre serca mają. Źli ludzie wierzaj mi, ci nigdy nie śpiewają", sądzę, że muzyka była dla Muterliczki również ważną umiejętnością i możliwością.
W e-mailach pytacie mnie o historię Matki Ewy. Zakładając ten blog postanowiłam, że nie będę tutaj opisywała w szczegółach biografii Muterliczki. Chcę Wam jedynie podrzucać kawałki układanki, które ułożą się w całość dopiero wtedy, kiedy sami zajrzycie do Domku. Przeczytanie historii o Matce Ewie to nie wszystko. Przekraczając bramę Ostoi Pokoju, wędrując chodnikiem między Starą Ostoją Pokoju, Elimem, Ciszą Syjonu poczujecie tę niezwykłą dobroć, jaka w dalszym ciągu tutaj trwa. To niesamowite miejsce, w którym przeszłość miesza się z teraźniejszością i przyszłością.
Kot właśnie próbuje wskoczyć na moje kolana, dopominając się pieszczot. Na dzisiaj to wszystko. Zaglądajcie do nas - niebawem kolejna porcja detali.