"W rytm melodii jakiejś sennej
Kołyszą się stare drzewa,
Płynie falą dech wiosenny,
W sercu puka coś, coś śpiewa"
Szybko zostałam zauważona. Kot dźwignął swoje kocie ciało i rzucił mi groźne spojrzenie. Czułam w kościach, że tym razem nie obejdzie się bez awantury. Zamknęłam za sobą furtkę i ruszyłam chodnikiem. Kot wskazał łapą ławkę. Usiadłam. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Pierwszy złamał się Kot. Zdzielił mnie swoją kocią łapą i głośno syknął. Nie miałam żadnych argumentów na swoją obronę. Kot miał zupełną rację. Zaniedbałam Was.
Przez cały miesiąc nic nie napisałam. To nie znaczy, że w tym czasie w Domku nic się nie wydarzyło. Działo się wiele, ale w kuluarach. W zasadzie działania nie zostały jeszcze zakończone. Jak tylko będę mogła podzielić się z Wami szczegółami - uczynię to z wielką radością. Póki co, zdradzę, że przez kilka dni był u nas Pan Artur Michalski. A jeśli pojawia się Pan Artur - to musi dziać się coś niezwykłego...!
Tym razem Pan Artur trafił na wyjątkowo przyjemny czas. Zazieleniło się w naszym ogrodzie. Kot dumnie prezentował swoje obejście:
Przed nami długi weekend. Prognoza pogody nie brzmi zachęcająco. Może to dobry czas, żeby odwiedzić nas w Domku i wysłuchać opowieści o Matce Ewie? Zapraszamy.
Czekamy na Wasze zapowiedzi pod nr telefonu: 503-357-305.
Kot i ja
Czekamy na Wasze zapowiedzi pod nr telefonu: 503-357-305.
Kot i ja