Translate

wtorek, 24 grudnia 2013

świątecznie...

"Kiedyś, było to przed Bożym Narodzeniem, dzieciom wolno było wyrażać swoje życzenia na zbliżającą się Gwiazdkę. A czego sobie życzy nasz duży Willi? - zapytałam jednego ze starszych chłopców.  Rower! - padła nieoczekiwana odpowiedź. Ten mały chyba nie wie co mówi - zawołała jedna z pomocnic - jak można życzyć sobie tak poważnej rzeczy? Powiedziałam z uśmiechem: Oczywiście, że Willi żartuje! Wiemy wprawdzie o tym, że on marzy o tym rowerze już chyba od roku, a teraz to już prawie nie może o czym innym myśleć. Ale jeśli sobie tak bardzo tego roweru życzysz, to módl się o niego, może Pan Bóg Ci go podaruje.
Dzień przed Wigilią nadchodzi list z zawiadomieniem, że na nasz adres został wysłany rower. Wprawdzie używany, ale w bardzo dobrym stanie. W wieczór wigilijny dzieci otrzymują prezent, a obok miejsca, gdzie siedzi Willi, leży karteczka ze słowami: Coś jeszcze dojdzie... Zdziwiony chłopiec kręci głową i spogląda na tajemniczą karteczkę. Ktoś go pyta: Czy domyślasz się co to może być? Willi zaprzecza. Nie wie. Pytam chłopca: Powiedz mi szczerze Willi, czy ty się ostatnio o coś bardzo modliłeś? Willi waha się chwilkę, a potem mówi cicho: Tak. No to powiedz mi o co - pytam dalej. Willi chwilę milczy, a potem z rumieńcem na twarzy jąka: o rower. I wtedy mówię: Willi, ten rower naprawdę jest w drodze do ciebie! Willi rumieni się jeszcze bardzej, jego oczy zaczynają błyszczeć, a potem woła: Przecież, przecież to niemożliwe! Mówię do niego: A jednak tak Willi! Pan Bóg daje ci ten rower, o który prosiłeś. Pewnie chce abyś nauczył się Mu ufać!

Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Czy Bóg wysłuchuje modlitw? Przecząca odpowiedź n takie pytanie nie przejdzie przez usta żadnego wierzącego człowieka! Kto obcuje z Bogiem "w duchu i w prawdzie ma w swoim doświadczeniu życiowym niekończące się pasmo wysłuchanych próśb we wszystkich obszarach życia. Dlatego z najgłębszego przekonania wolno nam śpiewać: Wiem, że próśb wysłucha Bóg - Panu bądź cześć!".*


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia wszystkim pragniemy złożyć życzenia Bożego Błogosławieństwa, by Jezus narodził się także w waszych sercach wlewając w nie pokój i ufność.


Spotkanie opłatkowe  w Ciszy Syjonu. Fot: Archiwum Domku Matki Ewy.

Jasełka Fot: Archiwum Domku Matki Ewy.

Wnętrze Ciszy Syjonu. Fot: Archiwum Domku Matki Ewy.

Rodzinki. Fot: Archiwum Domku Matki Ewy.

* cytowany fragment wspomnień pochodzi z książki: Ewa von Tiele-Winckler. Matka Ewa. 31.X.1866. - 21.VI.1930. "Ostoja Pokoju" Bytom-Miechowice. red. R. Pastucha, wyd. "Głos Życia", Katowice 2002

niedziela, 24 listopada 2013

Już czas...

Pamiętacie jeszcze, jak pisaliśmy o naszej filmowej przygodzie? Już można podziwiać efekty końcowe!


Film dostępny jest w internecie: 


Zapraszamy i zachęcamy do oglądania. 

piątek, 15 listopada 2013

Ołtarz.

Pokonując trasę między bramą główną Ostoi Pokoju, a furtką Domku Matki Ewy, przystanęłam na moment przed jedną z budowli, która pamięta Matkę Ewę. Budynek został poświęcony w 1898 roku i służył lokalnej społeczności jeszcze do niedawna. Zamknięty z powodu szkód górniczych czeka na generalny remont. Bez obaw - to już niedługo!
Stanęłam, zastanowiłam się na moment...
Kiedy prowadzę wycieczki Szlakiem Matki Ewy zawsze zatrzymujemy się na chwilę tuż obok tego Domu. Pomimo tego, że nie jest częścią Szlaku, stanowi ważny element w łańcuchu działalności Matki Ewy. Kościół - bo o nim mowa - jest także ogniwem łączącym nas z przeszłością i przyszłością... Przenikają się historie, przenikają się losy... Gdy zdarza mi się oprowadzać dzieci, zawsze pytam je o ołtarze z innych kościołów. Chcę wiedzieć, kogo najczęściej widzą na ołtarzu. I choć oczywistym wydawać by się mogło, że Jezusa - wierzcie mi lub nie - odpowiedzi są przeróżne i często bardzo zaskakujące. Wyobraźnia dziecięca nie zna granic. Jednak do chwili obecnej żadne dziecko nie wymyśliło jeszcze, kto wraz z Jezusem znajduje się w ołtarzu w kościele. A ołtarz ten jest bardzo szczególny!

Otóż, górnik i hutnik - dwaj przedstawiciele ludu górnośląskiego składający hołd Ukrzyżowanemu!

Rzeźba wykonana w drzewie przez rzeźbiarza z Westfalii do dzisiaj wzbudza wielkie zainteresowanie. Zobaczcie sami:

Fot: Archiwum Domku Matki Ewy




Na koniec, mała niespodzianka od Kota. Przypomniał mi dzisiaj jak w latach 80-tych ubiegłego wieku wyglądał Domek Matki Ewy. Od razu słoneczniej robi się na duszy :)

Fot: Archiwum Domku Matki Ewy

czwartek, 31 października 2013

147 i 496.

Od jakiegoś czasu, podczas upijania się poranną herbatą, mam zwyczaj zaglądać do lokalnej prasy. Nikogo to nie dziwi, poza faktem, że w moim kubku zamiast kawy zawsze jest herbata. Każdy ma jakieś małe lub większe poranne rytuały. Mam i ja. Dziś jednak upijam się i krztuszę jednocześnie. Kot spogląda na mnie spode łba i miauczy:
- A tej co znowu?"
- Ano, Kocie! Dzisiaj ostatni dzień października! 
- I co z tego? Dzień jak co dzień. Prawie, bo zapomniałaś mi dziś wsypać do miski chrupek. 
- Och Kocie, Ty tylko o jedzeniu... Toż dzisiaj jest 31 października! 
- Ale co to ma za znaczenie? Poza tym, że sąsiad wystawił dziś przed domem kilka obrzydliwie pociętych dyni...
- Taaa, dyni... Nie o dynie mi chodzi. Kocie, krótka lekcja historii. Zamiast nakręcać się z powodu kilku dyni, które za moment i tak wylądują w koszu z bioodpadami, siadaj i słuchaj. 

Rzecz działa się bardzo dawno temu. Tak, dawno, że nawet Ty jej już nie pamiętasz, mimo iż Twój wiek wciąż jest dla mnie wielką zagadką. 496 lat temu, czyli 31 października 1517 roku - roku w którym ludzie nie latali jeszcze samolotami, a za jedną książkę można było kupić nawet kilka koni - augustiański mnich, dr Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła w Wittenberdze 95 tez. ( Tezy Lutra są dostępne tutaj. ) Wydarzenie to jest uznawane za symboliczny początek Reformacji w Kościele. Dzień 31. października w Kościołach Luterańskich i Reformowanych jest nazywany Pamiątką Reformacji lub potocznie Świętem Reformacji. 
Tego dnia w kościołach ewangelickich odbywają się uroczyste nabożeństwa. Wierni odśpiewują napisaną przez Lutra w 1529 roku pieśń - uznawaną także za hymn reformacji.  

         Warownym grodem
Warownym grodem jest nasz Bóg, orężem nam i zbroją.
Wybawia nas od wszelkich trwóg, co nas tu niepokoją!
Stary, chytry wróg czyha, by nas zmógł;
swych mocy złych rój prowadzi na nas w bój,
na ziemi któż mu sprosta?
My złego nie zdołamy zmóc, nam zginąć wnet by trzeba;
lecz walczy za nas chrobry Wódz anielskich hufców z nieba.
Kto On? - pytasz się, Jezus On się zwie,
to Chrystus, nasz Pan, szatański zburzy plan,
innego nie masz Boga.
Choć diabłów pełen byłby świat, co połknąć by nas chcieli,
my nie boimy się ich zdrad, będziemy triumf mieli.
Książę ziemi tej w całej złości swej
nie szkodzi już nam, bo jest skazany sam
wszechmocnym Boga Słowem.
Niech słowo wzruszać strzegą się, im go nie zawdzięczamy,
sam Chrystus przy nas z Duchem swym i z łaski swej darami.
Niech pozbawią źli żony, dzieci, czci
niech biorą, co chcą, ich zyski liche są,
Królestwo nam zostanie.
/ tłum. ks. Romański 1966r./


Dzisiaj o godz. 17.00 w TVP2  będzie można obejrzeć bezpośrednią transmisję nabożeństwa reformacyjnego z kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie. 
Polecamy także waszej uwadze krótki filmik . A jeśli jeszcze z jakiegoś powodu nie widzieliście dużej produkcji o Marcinie Lutrze, zajrzyjcie tu.


Ale to jeszcze nie wszystko, Kocie. Ponad 300 lat później,  w małej wsi na Górnym Śląsku przyjdzie na świat kobieta, która również w jakimś stopniu zrewolucjonizuje otaczającą ją rzeczywistość. Jak myślisz o kim mówię? Kto, gdyby żył, obchodziłby dzisiaj swoje 147 urodziny? 

- To przecież łatwe! 147 lat temu był rok 1866. A ten rok jest wyryty na grobie Matki Ewy. Czy teraz dostane trochę chrupek?
- Tak Kocie. 31.10.1866 roku urodziła się Valeska Anna Katharina Adelheid Maria Elisabeth Eva von Tiele-Winckler, zwana Matką Ewą lub po prostu Muterliczką. 

Odstawiwszy swój prawie pusty hubek, podreptałam do kuchni po kocie chrupki. Wsłuchując się w głuche uderzenia chrupek o kocią miskę, zastanawiałam się nad tym, dlaczego wciąż zdumiewa mnie pewna rzecz. Rok w rok powtarza się ta sama sytuacja i właściwie powinnam już do tego przywyknąć.  Z jakichś powodów jednak nie mogę. Od kilku dni, wszędzie pełno dyni i trupich czaszek. Jak łatwo jest ulec modzie i ślepo iść za tłumem. Ale czy to jest ważne? Co jest ważne? 

Matka Ewa dała nam wielką lekcję życia. Za nią pragnę dziś powtórzyć: 

" Nie o to chodzi, aby być szczęśliwym, lecz by uszczęśliwiać innych.
Nie o to chodzi, by być kochanym, lecz by kochać i być dla innych błogosławieństwem. 
Nie o to chodzi, by samemu używać, lecz by udzielać innym.
Nie o to chodzi, by się w życiu przebijać, lecz by zapierać się siebie. 
Nie o to chodzi, by życie zdobyć, lecz by je utracić. 
Nie o to chodzi, by szukać własnego zbawienia, lecz by znajdować swoje zadowolenie w zadowalaniu innych.
Nie o to chodzi, by Bóg czynił naszą wolę, lecz byśmy Jego wolę czynili.
Nie o to chodzi, byśmy długo żyli, lecz o to, by życie nasze posiadło właściwą treść. 
Nie o to chodzi, co ludzie o nas myślą i mówią, lecz o to, czym jesteśmy przed Bogiem. 
Nie o to chodzi, co czynimy, lecz o to, jak i dlaczego czynimy." 

fot. Archiwum Domku Matki Ewy
Na zdjęciu: Pierwsi mieszkańcy "Ostoi Pokoju" wraz z Matką Ewą (piąta od prawej) trzymającą małe dziecko na kolanach. 






środa, 16 października 2013

Co nas/was ominęło...

 Dobiegł końca mój długi urlop. Zdążyłam się w tym czasie stęsknić za Domkiem i jego mieszkańcami.... Kiedy mnie nie było w pobliżu, działy się tu różne rzeczy. Zacznę od tego, że na dobre przyszła jesień. Wielki smutek wlał się w moje serducho, gdy otwierając furtkę zauważyłam jak zmarniał ogród. Liście opadły z drzew, kwiaty w donicach padły, pomidory zmarzły... I choć jesień potrafi być bardzo piękna... dzisiaj niestety ukazała swoje bardzo ponure oblicze.

fot. A. Majorek

Tego dnia nawet Kot złapał chandrę. Chciałam prosić go, żeby pomógł mi wylosować zwycięzcę konkursu ogłoszonego jeszcze zanim wyjechałam na urlop. Nic z tego. Kiki strzelił focha, tupnął łapą i uciekł. Schował się pod stół. Pewnie pomyślał, że go nie zauważę ;)

fot. A. Majorek


fot. A. Majorek
Musiałam sama wylosować zwycięzcę. Kto i jak wygrał?
Otóż:
- do grona finalistów zakwalifikowały się tylko 3 osoby, które jako jedyne nadesłały do nas właściwe odpowiedzi.

Przypomnijmy pytanie konkursowe:
z jakimi wydarzeniami mają związek inne ważne dla Ostoi Pokoju  wrześniowe daty? 
- 16.09.1912r
-13.09.1945r.

Prawidłowe odpowiedzi: 
1912.09.16 - pierwsze Siostry misji wewnętrznej Chin spotykają się w Szanghaju.
1945.09.13 - Ks. Walter Zilz wraz z pozostałymi Siostrami i dziećmi opuszcza Miechowice, a "Ostoję Pokoju" przejmują władze państwowe. Następnie przekazują ją Kościołowi Ewangelicko - Augsburskiemu w Polsce

W jaki sposób wyłoniłam zwycięzcę: 
- wydrukowałam e-maile z prawidłowo rozwiązaną zagadką
-rozłożyłam kartki na podłodze
-wzięłam garnek pełen orzechów
- obrócona tyłem do kartek, próbowałam trafić orzechem w papier.

Nie było łatwo ;) orzechy odskakiwały  i turlały się po podłodze we wszystkie możliwe strony . Aż jeden wreszcie ułożył się wygodnie na białej kartce.
Odwróciłam stronę i oczom moim ukazało się nazwisko zwycięzcy.

fot. A. Majorek

fot. A. Majorek

Gratulujemy! W sprawie nagrody skontaktujemy się z Panią Joanną osobiście. Pozostałym uczestnikom konkursu szczerze dziękujemy za zainteresowanie i zachęcamy do udziału w kolejnych.

A skoro jesteśmy już przy temacie konkursów i nagród. Pragnę wspomnieć, że 29.09.2013r już drugi raz uhonorowano kogoś wyjątkowego szczególną statuetką. W tym roku nagroda im. Matki Ewy uroczyście powędrowała do Prudnika (woj. opolskie) na ręce Pani Moniki Witkowskiej-Kubas. Tutaj i tu można przeczytać relację z uroczystości. Serdecznie gratulujemy Pani Monice i życzymy sukcesów w dalszych działaniach.

W zeszłym roku nagrodą im. Matki Ewy wyróżniono Siostrę Martę Grudke. O tym wydarzeniu napisano tu.


Jesień w ogrodzie:
fot. A. Majorek

fot. A. Majorek

fot. A. Majorek

Niebawem zrobi się tak zimno, że zaczniemy z Kotem palić w piecu. Jeśli będziecie mieli ochotę zjeść pyszne placki z blachy albo chleb z czosnkiem - zapraszamy do nas :)

wtorek, 15 października 2013

Siostra Marta Grudke

Przyszła na świat w Pszonowicach (pow. Brzeziny koło Łodzi) 15.października 1929r. Uczęszczała do szkoły ewangelickiej w Żakowicach, a później w Koluszkach. Jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej rozpoczęła naukę w szkole handlowej. Niestety zawieruchy wojenne sprawiły, że przerwała naukę i podjęła pracę. Na początku lat 50-tych ubiegłego wieku pracowała w szpitalu w Brzezinach. Za namową biskupa Karola Kotuli przyjechała na Śląsk. Pod wpływem przeżyć, jakich doświadczyła w trakcie Tygodnia Ewangelizacyjnego w Miechowicach postanowiła przerwać pracę w szpitalu i podjęła się  rocznej Służby dla Pana w miechowickich zakładach opiekuńczych. Przez kolejnych siedem lat pracowała w różnych placówkach opiekuńczych (także w Tabicie i w Zachełmie k. Jeleniej Góry). W roku 1959 wróciła do Miechowic, gdzie pozostaje do dnia dzisiejszego. Od tamtej pory, aż do roku 1995 prowadziła Dom Opieki "Ostoja Pokoju". Po poświęceniu nowego budynku Domu Opieki, przeszła na zasłużoną emeryturę. W międzyczasie zamieszkała w Domku Matki i Ewy i stała się strażniczką dzieła Matki Ewy w Bytomiu Miechowicach. Jest ostatnią diakonisą miechowickiego diakonatu, która wciąż mieszka w Miechowicach. [Obecnie miechowicki diakonat ma swoją siedzibę w Niemczech].




fot. Izabella Kuhnel
Dzisiaj Siostra Marta Grudke obchodzi  84- urodziny.  Z tej okazji chcemy złożyć Siostrze Marcie najserdeczniejsze życzenia Bożego Błogosławieństwa, a czynimy to słowami wiersza Matki Ewy:

"Na dzień urodzin"

Popatrz jak wiele minęło już lat
I przeszło w niepamięć, nie został z nich ślad!
Choć mamy wspomnienia - są zwiewne i lekkie
O jakże to wszystko dalekie, dalekie!
Nie patrzmy więc w przeszłość, w ubiegły ten czas
Lecz idźmy naprzód, gdzie czeka już nas
Ten, co tak czule kierował nasz krok
Ku Sobie! Na Niego podnieśmy nasz wzrok!
A ja chcę Go prosić o błogosławieństwo
Aby Ci dał radość i zawsze zwycięstwo.
Aby Ci zachował to co już dać raczył
I życie Twoje swą Łaską naznaczył. 

wtorek, 24 września 2013

Jesień idzie



Wróciłam po niedzieli do Domku zasmarkana. Kicham i kicham, dosłownie na wszystko ;) Nie, to nie alergia. To jesień. Zanim przekręciłam klucz w zamku, Kot dopadł moje nogi. 
- Gdzie byłaś tyle czasu? Pogłaszczesz mnie wreszcie? No, co tak stoisz? - zasypał mnie lawiną kocich pytań. 
- Kocie... a psik! - i tyle było z tych moich tłumaczeń.
- Widzisz? To wszystko przez to, że czapki nie nosisz. Jesień idzie! - odchrząknął i  kontynuował - a pamiętasz Waligórskiego wiersz? Wciąż w mych kocich uszach brzęczą jego słowa.
- Waligórskiego? tego radiowca? Kocie, przecież on odszedł jak byłam małą dziewczynką - odparłam, zmieszana. Kot nie skomentował tylko spojrzał na mnie wymownie. Odwrócił głowę i czmychnął w stertę liści. Przekręcając klucz w drzwiach, kolejny już raz pytałam siebie: ile Kot ma lat... w tym samym czasie Kot, zaczął mruczeć Waligórskiego wiersz...


fot. A. Majorek
Raz staruszek, spacerując w lesie,

Ujrzał listek przywiędły i blady

I pomyślał: - Znowu idzie jesień,

Jesień idzie, nie ma na to rady!

I podreptał do chaty po dróżce,

I oznajmił, stanąwszy przed chatą,

Swojej żonie, tak samo staruszce:

- Jesień idzie, nie ma rady na to!

A staruszka zmartwiła się szczerze,

Zamachnęła rękami obiema:

- Musisz zacząć chodzić w pulowerze.

Jesień idzie, rady na to nie ma!

Może zrobić się chłodno już jutro

Lub pojutrze, a może za tydzień

Trzeba będzie wyjąć z kufra futro,

Nie ma rady. Jesień, jesień idzie!

A był sierpień. Pogoda prześliczna.

Wszystko w złocie trwało i w zieleni,

Prócz staruszków nikt chyba nie myślał

O mającej nastąpić jesieni.

Ale cóż, oni żyli najdłużej.

Mieli swoje staruszkowie zasady

I wiedzieli, że prędzej czy później

Jesień przyjdzie. Nie ma na to rady.*






Chwyciłam do ręki gliniany garnek i ruszyłam do ogrodu. Jesień idzie, a skarbów pełno koło Domku Matki Ewy.  Skarbów, pomocników i odkrywców :) 


fot. A. Majorek


fot. A. Majorek

fot. A. Majorek



fot. A. Majorek

fot. A. Majorek


fot. A. Majorek


fot. A. Majorek

Czy jeszcze ktoś chce się pobawić w odkrywcę? Zapraszamy :)


A na koniec coś dl miłośników historii. Wrześniowy kalendarz:

     * Za 5 dni (29.09.2013r) będziemy obchodzić 123 rocznicę poświęcenia domu "Ostoja Pokoju".  Tego dnia na  uroczystość zaproszono około 90 najbiedniejszych i najstarszych mieszkańców Miechowic.  Odśpiewano piękną pieśń autorstwa Zinzendorfa:

Toruj, Jezu, sam, drogę życia nam!
My gdy wodzem Cię ujrzymy,
Śladem Twoim podążymy;
Wskaż do niebios bram
Wąską ścieżkę nam!

Ewa jako "Mateczka" otrzymała w kaplicy błogosławieństwo Boże dla swojej służby i działalności "Ostoi Pokoju", w oparciu o Słowa z Iz. 58, 8-11:

Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: Oto jestem! Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. 
/Biblia Tysiąclecia/

* 4 września obchodziliśmy 120 rocznicę wyświęcenia Matki Ewy na Diakonisę  w kościele Syjon w Bielefeld, Została diakonisą "Sarepty" domu macierzystego sióstr bielefeldzkich, jednak całkowicie wolną do służby w Kościele Jezusa Chrystusa. 

* 12 września minęła 120 rocznica śmierci ojca Matki Ewy - Huberta von Tiele-Winckler

I zagadka dla Was - z jakimi wydarzeniami mają związek inne ważne dla Ostoi Pokoju  wrześniowe daty? 
- 16.09.1912r
-13.09.1945r.

Czekamy na Wasze odpowiedzi. Adres: domekmatkiewy@gmail.com  Spośród nadesłanych, prawidłowych odpowiedzi wylosujemy zwycięzcę, który otrzyma od nas skromny upominek.  Powodzenia!

 

wtorek, 17 września 2013

Film w Domku, Domek w filmie.

 Oj, nie nudziliśmy się tego lata. Wszystko w Domku zostało przewrócone do góry nogami. Mimo upałów, mimo deszczu i gradu, mimo zbyt wczesnych i zbyt późnych godzin... udało nam się dotrwać do końca.  Kot dzielnie zniósł tygodnie ciężkiej, ale i przyjemnej pracy. Przy okazji przeszedł kocią metamorfozę -  zgubił gdzieś kilka lat swojego życia. Powróciła lśniąca sierść, bystre oko i zapał do psikusów. Jak do tego doszło?

Otóż, na całe wakacje przenieśliśmy się w czasie... Chcieliśmy osobiście poznać Matkę Ewę i zobaczyć miejsca, w których bywała. 

Czy nam się udało? 

Przekonacie się już tej jesieni. 

fot. A. Majorek
Łukasz podczas rejestracji głosów z przeszłości... 





fot. A. Majorek
Artur podczas rejestracji minionego czasu...

poniedziałek, 1 lipca 2013

Wystawa zdjęć Pałacu Miechowickiego

Czy ktoś jeszcze nie słyszał o tym wielkim wydarzeniu?

Na wystawie będzie można zobaczyć zdjęcia z naszego Domkowego Archiwum. Wszak Miechowicki Pałac, to miejsce, w którym Matka Ewa rozpoczęła swoje dzieło. "Schroniskiem Ewy" nazwano pomieszczenia przekazane Ewie przez ojca - Huberta von Tiele-Winckler, by miała gdzie zajmować się swoimi podopiecznymi. W imieniu organizatorów serdecznie zapraszamy na wystawę. Do zobaczenia w Agorze w najbliższy piątek o 18.00.


"To były bardzo szczęśliwe czasy, które się teraz dla mnie rozpoczęły. Dzień 27 lutego 1888r. w którym wolno mi było po raz pierwszy pójść do wsi, pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Ojciec rozkazał, by przygotowano mi w zamku dwa pokoje, które miały być do mojej dyspozycji. W jednym miała się mieścić mała szwalnia, drugi miał służyć jako pokój opatrunkowy dla moich chorych. W tych dwóch pokojach rozpoczęło się dzieło, które w przyszłości miało otrzymac nazwę "Ostoja Pokoju", a obecnie ojciec nazwał je "Schroniskiem Ewy".  /"Ewa von Tiele-Winckler. Matka Ewa 31.X.1866.-21.VI.1930." red. R. Pastucha Wyd. "Głos Życia" Katowice 2002/

piątek, 21 czerwca 2013

Modlitwa.

83 lata temu odeszła z tego świata do Pana, którego tak bardzo kochała. 
21.06.1930 roku w godzinach wieczornych zamknęła swoje oczy na zawsze. 


Każdego roku, w rocznicę śmierci Muterliczki nad jej grobem odbywa się modlitwa. 
Zapraszamy wszystkich na to symboliczne spotkanie - dziś - 21.06.2013r. na godzinę 20.30. 

niedziela, 26 maja 2013

Z okazji dzisiejszego wyjątkowego święta, wszystkim Mamom, Mamusiom, Mateczkom i Muterliczkom składamy najserdeczniejsze życzenia! 

 Matka Ewa przed Domkiem.  Fot: Archiwum Domku Matki Ewy. 

"Dzielna kobieta - trudno o taką - jej wartość przewyższa perły, (...)
Jest wiele dzielnych kobiet, lecz ty przewyższasz wszystkie!"
 /Przyp.Sal. 31, 10 i 29/

piątek, 24 maja 2013

Szlakiem Matki Ewy

Niedawno wspominałam o tym, że ponownie odwiedził  nas Pan Artur Michalski.  Dziś nadszedł czas, by zdradzić Wam co nieco sekretów z jego wizyty.

Na samym początku pracowitego tygodnia, wybraliśmy się z Panem Arturem na wycieczkę do centrum Bytomia. Co tam robiliśmy? Przede wszystkim szukaliśmy źródeł i natchnienia.


Przez kilka kolejnych dni, badaliśmy zakamarki Miechowic i "Ostoi Pokoju".

Wiele wydarzyło się w trakcie krótkiego tygodnia... nic i nikt nas nie rozpieszczał. Przez deszcze, zawieje i zamiecie śnieżne, a także w pełnym słońcu i w pocie czoła, zakasując rękawy brnęliśmy po kostki w błocie, żeby uchwycić to, co jeszcze w zapomnienie nie odeszło...

Przekonajcie się sami, oglądając filmik:


czwartek, 23 maja 2013

Podróże, te małe i te duże...

Coraz więcej osób zagląda do nas do "Ostoi Pokoju" i  do Domku Matki Ewy. Wśród zwiedzających są nie tylko zorganizowane grupy. Zaglądają do nas także samotni wędrowcy, poszukiwacze skarbów, wielcy odkrywcy małych i dużych tajemnic.

Kilka tygodni temu, jakaś tajemna siła przywiodła do nas pewną młodą i wnikliwą istotę. Akurat sprzątałam korytarz, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi wejściowych. Nieśpiesznie otwarłam ciężkie wrota i oczom moim ukazała się burza ciemnych loków. Spod bujnie opadających na czoło włosów, spoglądały na mnie oczy przepełnione iskrami odkrywcy. Jak się później okazało, była to Pani Larysa Michalska.

Dzisiaj z rana zostałam uraczona dobrą wiadomością. Pani Larysa opisała swoją wycieczkę Szlakiem Matki Ewy, a efekt jej pracy został zamieszczony w tym miejscu. Zachęcam do zapoznania się z reportażem Pani Larysy. Zachęcam również i zapraszam Państwa na wycieczkę śladami Pani Larysy - czyli na wycieczkę Szlakiem Matki Ewy. Kontakt: 503-357-305.

Do zobaczenia!

wtorek, 14 maja 2013

"Szukajcie, a znajdziecie".

Dzisiaj chciałam podzielić się z Wami moimi kolejnymi domkowymi odkryciami. Na początku poszukiwań byłam bardzo podekscytowana. Wiadomo, odkrywanie tajemnic, poszukiwanie skarbów zawsze nosi znamiona ekscytacji i przygody. Dzisiejsza przygoda, ma niestety smutny finał. Ale po kolei.

Pomiędzy pracami ogrodowo strychowymi staram się zgłębiać wszelką literaturę, w której pojawia się choćby mikro-wzmianka o Matce Ewie czy rodzinie von Tiele-Winckler. Kopalnią wiedzy o życiu i działalności Matki Ewy jest wszystkim znana (choć już niedostępna) "zielona książeczka". Z niej też pochodzi poniższy cytat, do którego chcę odnieść moje dzisiejsze smutne odkrycie.

"W tym czasie powiększała się ciasnota w naszych pomieszczeniach do tego stopnia, że zdobycie jakiegoś miejsca dla naszych maluszków stało się palącą koniecznością. I wtedy przyszła do mnie panna Hedemann i zaproponowała mi nabycie małej resztówki, jaka jej przypadła po rodzicach. Był to mały dworek przy większym majątku ziemskim w Marszałkach koło Poznania. Należność mogła być spłacana ratami długoterminowymi, co by nam bardzo ułatwiło zdobycie tego domku. Była tylko jedna trudność, mianowicie domek wymagał sporego remontu, który musiałyśmy wykonać we własnym zakresie. Wysłałam więc jedną z naszych sióstr z małą ekipą odpowiednich ludzi, którzy mieli dokonać  potrzebnych przeróbek i reperacji. Tak się złożyło, że akurat wtedy odwiedziła mnie moja siostra Helena i zainteresowała się naszymi planami na przyszłość. Opowiedziałam jej o naszym projekcie nabycia wspomnianego domku, do którego przylegał spory ogród warzywny i kawałek uprawnego pola. Moja siostra zamyśliła się, a po jakimś czasie powiedziała do mnie z uśmiechem: "Wiesz co Ewka, to jest dobra myśl i w tej chwili przyszło mi do głowy, że mam możliwość, aby pomóc ci w tej sprawie. Tak czy tak chciałam coś dla was zrobić, więc jeśli pozwolisz, to chętnie wam ten domek kupię i podaruję w prezencie!" (...) Pewnego dnia przyszedł list od mojej siostry Heleny, w którym zawiadomiła, że ma zamiar sprzedać swoją wdowią posiadłość i nabyć gdzie indziej coś mniejszego i skromniejszego. Zwracała się do mnie czy mogłabym jej towarzyszyć w tym poszukiwaniu. Zgodziłam się oczywiście. (...) Trzy dni podróżowałyśmy z siostrą, przejechałyśmy najpiękniejsze okolice Karkonoszy daremnie szukając czegoś odpowiedniego na siedzibę dla niej. Zwiedziłyśmy wiele obiektów, ale jakoś żaden z nich nie wydał się siostrze na tyle odpowiedni, by chciała się w nim osiedlić. I oto znalazłyśmy się znowu w pociągu. Tym razem chciałyśmy odwiedzić nasz nowy dworek w Marszałkach, który nabyłyśmy z darowizny siostry. Zbliżał się wieczór, gdy już bardzo zmęczone dojechałyśmy wreszcie małą wiejską furtką pod dworek w Marszałkach. (...) Po wejściu do domu najpierw uklękłyśmy i podziękowałyśmy za ten domek Bogu i poleciłyśmy go Jego dalszej opiece. Potem zwiedziłyśmy cały dom, a po kolacji wyszłyśmy z siostrą do zalanego księżycowym światłem i pachnącego kwiatami sadu. Słowiki śpiewały i sad wyglądał w tej księżycowej poświacie jak zaczarowany. Zauważyłam jak wzruszona jest moja siostra, która już poprzednio długo stała przy oknie i w zamyśleniu patrzyła na ogród okalający dom. Okazało się później, że w jej sercu zaczęło dojrzewać nowe postanowienie. Potem, gdy zostałyśmy same, ujęła mnie lekko za rękę i powiedziała cicho: "Ewka, mam wewnętrzną pewność, że to jest miejsce, którego szukam. Chciałabym tu pozostać, a czy ty byłabyś skłonna odsprzedać mi ten dom z powrotem? (...) Dom oczywiście dalej pozostanie własnością dzieci, bo dla nich go Bóg przeznaczył. Ja po prostu kupię całą posiadłość  (był tam jeszcze pałac, budynki gospodarcze i mnóstwo hektarów ziemi). Ale tu chcę zamieszkać. Dzieci będą pod moją opieką, a w naszej obecnej sytuacji będzie to pewnie rozwiązanie najkorzystniejsze, nie uważasz?" Nie mogłam słowa wymówić ze szczęścia i przepełniającej mnie wdzięczności." /Ewa von Tiele-Winckler. Matka Ewa. 31.X.1866.-21.VI.1930. Ostoja Pokoju Bytom-Miechowice red. R.Pastucha, tłum. A.Sikorska; wyd: "Głos Życia", Katowice  2002r./

W taki sposób hrabina Helena von Bismarck-Bohlen stała się nową właścicielką Dworku w Marszałkach. Przeglądając stare albumy, natknęłam się na poniższe zdjęcie. Imponujący budynek
fot: Archiwum Domku Matki Ewy

Moje myśli zaczęły krążyć wokół Marszałek. Zastanawiałam się czy z tego dworku jeszcze coś zostało...

Otóż kto szuka ten znajduje!

Najpierw wirtualnie dotarłam do samej miejscowości:
Marszałki znajdują są w województwie wielkopolskim, w powiecie ostrzeszowskim, w gminie Grabów. Dokładne położenie:  51° 27' 48'' N 18° 5' 4'' E.

Później, dzięki Atlas Wsi Polskich poznałam krótką historię miejscowości.  [SPROSTOWANIE: Hrabina Helena von Bismarck-Bohlen (z domu von Tiele-Winckler) była żoną Friedricha Karla von Bismarck-Bohlen -dalekiego kuzyna kanclerza Ottona von Bismarck!]

A po nitce do kłębka dotarłam do informacji, że obecnie w Marszałkach mieści się Dom Pomocy Społecznej. Z tym Domem ma związek smutny finał mojej ekscytującej przygody.


W dniu wczorajszym (13.05.2013r), Pan odwołał do wieczności najstarszą mieszkankę Domu Pomocy Społecznej w Marszałkach - Mariannę Mróz. Przeżyła 109 lat! Czy znała osobiście Matkę Ewę? Jestem tego pewna. Jednak nigdy już nie dowiem się czy tak było rzeczywiście. Pani Marianna zabrała z sobą cenne wspomnienia. Zabrała z sobą wielki skarb-pamięć. 

To dla mnie dobra lekcja. Niczego nie można odkładać na później... niczego!

fot: Archiwum Domku Matki Ewy. Na zdjęciu (od lewej): Hrabina Helena i Matka Ewa.

fot: Archiwum Domku Matki Ewy.  List zaadresowany do siostry Annie Whisler, która przez 6 kolejnych lat od śmierci Matki Ewy prowadziła zakłady "Ostoja Pokoju" w Miechowicach. List wysłała Hrabina Helena z Dworku w Marszałkach. Na odwrocie znajduje się nadrukowany adres zwrotny Hrabiny.



wtorek, 30 kwietnia 2013

W rytm melodii jakiejś sennej...

Wyskoczyłam dzisiaj z pędzącego autobusu,  spojrzałam na zegarek i pognałam w stronę Domku. Przez ostatnie 20 minut układałam plan, który chciałam jak najszybciej zrealizować. Szybko minęłam bramę, Ostoję Pokoju, kościół i tuż przy furtce stanęłam jak wryta. Kot siedział na chodniku i śpiewał. To znaczy mruczał kocią melodię... ale przysięgam! jakbym słyszałam tekst Boya ;)

"W rytm melodii jakiejś sennej
Kołyszą się stare drzewa,
Płynie falą dech wiosenny,
W sercu puka coś, coś śpiewa"

Szybko zostałam zauważona. Kot dźwignął swoje kocie ciało i rzucił mi groźne spojrzenie. Czułam w kościach, że tym razem nie obejdzie się bez awantury. Zamknęłam za sobą furtkę i ruszyłam chodnikiem. Kot wskazał łapą ławkę. Usiadłam. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy na siebie  w milczeniu. Pierwszy złamał się Kot. Zdzielił mnie swoją kocią łapą i głośno syknął. Nie miałam żadnych argumentów na swoją obronę. Kot miał zupełną rację. Zaniedbałam Was.

Przez cały miesiąc nic nie napisałam. To nie znaczy, że w tym czasie w Domku nic się nie wydarzyło. Działo się wiele, ale w kuluarach. W zasadzie  działania nie zostały jeszcze zakończone. Jak tylko będę mogła podzielić się z Wami szczegółami - uczynię to z wielką radością. Póki co, zdradzę, że przez kilka dni był u nas Pan Artur Michalski. A jeśli pojawia się Pan Artur - to musi dziać się coś niezwykłego...!

Tym razem Pan Artur trafił na wyjątkowo przyjemny czas. Zazieleniło się w naszym ogrodzie. Kot dumnie prezentował swoje obejście:



Przed nami długi weekend. Prognoza pogody nie brzmi zachęcająco. Może to dobry czas, żeby odwiedzić nas w Domku i wysłuchać opowieści o Matce Ewie? Zapraszamy.

Czekamy na Wasze zapowiedzi pod nr telefonu: 503-357-305.

Kot i ja

wtorek, 2 kwietnia 2013

Miechowice w Kronice.

Za oknem zima na całego. Z żalem wspominam krokusy i przebiśniegi, które miesiąc temu wyrosły wokół Domku. Kot przed chwilą otrzymał swoją dzienną porcję kociej karmy. Napaliłam w piecu i zabrałam się za przeglądanie Kroniki.

Zajrzyjcie  tu. Pod tym linkiem znajdziecie krótki, ale niezwykle wzruszający filmik, wyemitowany w ramach Kroniki. Czy poznajecie to miejsce? Rozpoznajecie budynki?

Dzisiaj Ostoja Pokoju wyglądaja  zupełnie inaczej. Zniknęło z mapy sporo zabudowań, nie ma stawu.

Razem z Kotem mamy do Was ogromną prośbę. Jeśli posiadacie w swoich domowych zbiorach zdjęcia, nagrania bądź innego rodzaju pamiątki związane z Miechowicką Ostoją Pokoju, pozwólcie nam do nich zajrzeć. Użyczcie nam na kilka chwil swoich skarbów.
Pracujemy właśnie nad bardzo ważnym projektem. Wasza współpraca i wasza pomoc będzie dla nas ogromnym wsparciem!
Bardzo gorąco prosimy i zachęcamy - Kot i ja.
(kontakt telefoniczny: 503-357-305;
kontakt mailowy: domekmatkiewy@gmail.com)



piątek, 29 marca 2013

" I wypełniło się Pismo, które mówi: 
Zaliczono Go w poczet bezbożników"
/Mar. 15,28/


Fot. A.Seemann-Gnida

czwartek, 28 lutego 2013

Wiosna, ach to Ty!

To już ostatnie podrygi najkrótszego miesiąca w roku i tegorocznej zimy. Możecie sobie wyobrazić jak cudownie jest teraz przechadzać się chodnikiem wokół Domku i obserwować budzącą się wiosnę?  Małymi kroczkami, jeszcze dość nieśmiało... ogród daje o sobie znać. Kot i ja wypatrujemy chwili, kiedy Piernikowa Chatka znów zanurzy się w kolorowych kwiatach. A tymczasem... zachwycamy się i rozczulamy tą maleńka plantacją: 

fot: A. Majorek

fot: A. Majorek


fot: A. Majorek
fot: A. Majorek

fot: A. Majorek

fot: A. Majorek

P.s. Przy okazji zapraszamy Was do Muzeum Górnośląskiego na bardzo ciekawe i niezwykle energetyzujące opowieści podróżnicze, których będziecie mogli wysłuchać w ramach Festiwalu "Okno na Świat". Szczegóły festiwalu.

piątek, 8 lutego 2013

Miechowice - pogranicze wielu kultur - dotyk samego Dobra cz.1


O tym, że Miechowice to klasyczny przykład pogranicza, wie dzisiaj niewiele osób. To tutaj obok siebie mieszkali Polacy, Niemcy, Żydzi, Cyganie, Ewangelicy, Katolicy...  Ślązacy... i nie tylko. W Domku napotykam sporo śladów tego, że potrafili żyć w zgodzie, pomagać sobie i czerpać radość z bycia RAZEM. Niech te okruchy wspomnień dobrodziejstwa, które będę prezentować w postach nt Dobrego pogranicza Miechowic, staną się dla Was natchnieniem i motorem do pozytywnych relacji i działania na rzecz wspólnego dobra.

Na początek okruszynka śladów Śląska: 
                                                                            Tyta.

Fot. Archiwum Domku Matki Ewy.

 "Tyta to je to, na co czeko zawdy kożdy bajtel. Łojce dowajom jom bajtlom, kiere idom do piyrszej klasy." Więcej na gryfnie.com


Kulanie felgi.

Fot. Archiwum Domku Matki Ewy.
Tekst Marka Szołtyska o tej zabawie tu.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Detale c.d.

Archiwum Domku Matki Ewy

 Ostatnie dni spędziliśmy z Kotem na przeglądaniu albumów pełnych startych zdjęć. W kolejnych odsłonach "detali domkowych" spróbujemy Wam pokazać co nieco z tych fotograficznych skarbów.

Prezentowane zdjęcia przypuszczalnie zrobiono w latach 70-tych.  /Obok Domek Matki Ewy; poniżej: od lewej - fragment pierwszej izby, od prawej - mała fisharmonia.




Archiwum Domku Matki Ewy

 
Archiwum Domku Matki Ewy


Kościół Ewangelicko-Augsburski w Miechowicach, poświęcony 2 lutego 1898 roku, zbudowany w stylu neogotyckim. Więcej tu.

Archiwum Domku Matki Ewy
Archiwum Domku Matki Ewy



Od 1987 roku Kościół, "Ostoja Pokoju" i pozostałe zabudowania parafialne, które wybudowano za życia Matki Ewy, są wpisane do rejestru zabytków. Poniższe zdjęcia przedstawiają "Ostoję Pokoju" oraz wnętrze kaplicy z "Ostoi Pokoju". Fundatorem witraży jest rodzeństwo Matki Ewy.

Proszę zwrócić uwagę na mur biegnący za domem. Takim murem odgrodzono od Kościoła  również "Ciszę Syjonu". Obecnie, w tym miejscu jest droga dojazdowa do nowego domu opieki.

Archiwum Domku Matki Ewy

Archiwum Domku Matki Ewy