Translate

niedziela, 26 maja 2013

Z okazji dzisiejszego wyjątkowego święta, wszystkim Mamom, Mamusiom, Mateczkom i Muterliczkom składamy najserdeczniejsze życzenia! 

 Matka Ewa przed Domkiem.  Fot: Archiwum Domku Matki Ewy. 

"Dzielna kobieta - trudno o taką - jej wartość przewyższa perły, (...)
Jest wiele dzielnych kobiet, lecz ty przewyższasz wszystkie!"
 /Przyp.Sal. 31, 10 i 29/

piątek, 24 maja 2013

Szlakiem Matki Ewy

Niedawno wspominałam o tym, że ponownie odwiedził  nas Pan Artur Michalski.  Dziś nadszedł czas, by zdradzić Wam co nieco sekretów z jego wizyty.

Na samym początku pracowitego tygodnia, wybraliśmy się z Panem Arturem na wycieczkę do centrum Bytomia. Co tam robiliśmy? Przede wszystkim szukaliśmy źródeł i natchnienia.


Przez kilka kolejnych dni, badaliśmy zakamarki Miechowic i "Ostoi Pokoju".

Wiele wydarzyło się w trakcie krótkiego tygodnia... nic i nikt nas nie rozpieszczał. Przez deszcze, zawieje i zamiecie śnieżne, a także w pełnym słońcu i w pocie czoła, zakasując rękawy brnęliśmy po kostki w błocie, żeby uchwycić to, co jeszcze w zapomnienie nie odeszło...

Przekonajcie się sami, oglądając filmik:


czwartek, 23 maja 2013

Podróże, te małe i te duże...

Coraz więcej osób zagląda do nas do "Ostoi Pokoju" i  do Domku Matki Ewy. Wśród zwiedzających są nie tylko zorganizowane grupy. Zaglądają do nas także samotni wędrowcy, poszukiwacze skarbów, wielcy odkrywcy małych i dużych tajemnic.

Kilka tygodni temu, jakaś tajemna siła przywiodła do nas pewną młodą i wnikliwą istotę. Akurat sprzątałam korytarz, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi wejściowych. Nieśpiesznie otwarłam ciężkie wrota i oczom moim ukazała się burza ciemnych loków. Spod bujnie opadających na czoło włosów, spoglądały na mnie oczy przepełnione iskrami odkrywcy. Jak się później okazało, była to Pani Larysa Michalska.

Dzisiaj z rana zostałam uraczona dobrą wiadomością. Pani Larysa opisała swoją wycieczkę Szlakiem Matki Ewy, a efekt jej pracy został zamieszczony w tym miejscu. Zachęcam do zapoznania się z reportażem Pani Larysy. Zachęcam również i zapraszam Państwa na wycieczkę śladami Pani Larysy - czyli na wycieczkę Szlakiem Matki Ewy. Kontakt: 503-357-305.

Do zobaczenia!

wtorek, 14 maja 2013

"Szukajcie, a znajdziecie".

Dzisiaj chciałam podzielić się z Wami moimi kolejnymi domkowymi odkryciami. Na początku poszukiwań byłam bardzo podekscytowana. Wiadomo, odkrywanie tajemnic, poszukiwanie skarbów zawsze nosi znamiona ekscytacji i przygody. Dzisiejsza przygoda, ma niestety smutny finał. Ale po kolei.

Pomiędzy pracami ogrodowo strychowymi staram się zgłębiać wszelką literaturę, w której pojawia się choćby mikro-wzmianka o Matce Ewie czy rodzinie von Tiele-Winckler. Kopalnią wiedzy o życiu i działalności Matki Ewy jest wszystkim znana (choć już niedostępna) "zielona książeczka". Z niej też pochodzi poniższy cytat, do którego chcę odnieść moje dzisiejsze smutne odkrycie.

"W tym czasie powiększała się ciasnota w naszych pomieszczeniach do tego stopnia, że zdobycie jakiegoś miejsca dla naszych maluszków stało się palącą koniecznością. I wtedy przyszła do mnie panna Hedemann i zaproponowała mi nabycie małej resztówki, jaka jej przypadła po rodzicach. Był to mały dworek przy większym majątku ziemskim w Marszałkach koło Poznania. Należność mogła być spłacana ratami długoterminowymi, co by nam bardzo ułatwiło zdobycie tego domku. Była tylko jedna trudność, mianowicie domek wymagał sporego remontu, który musiałyśmy wykonać we własnym zakresie. Wysłałam więc jedną z naszych sióstr z małą ekipą odpowiednich ludzi, którzy mieli dokonać  potrzebnych przeróbek i reperacji. Tak się złożyło, że akurat wtedy odwiedziła mnie moja siostra Helena i zainteresowała się naszymi planami na przyszłość. Opowiedziałam jej o naszym projekcie nabycia wspomnianego domku, do którego przylegał spory ogród warzywny i kawałek uprawnego pola. Moja siostra zamyśliła się, a po jakimś czasie powiedziała do mnie z uśmiechem: "Wiesz co Ewka, to jest dobra myśl i w tej chwili przyszło mi do głowy, że mam możliwość, aby pomóc ci w tej sprawie. Tak czy tak chciałam coś dla was zrobić, więc jeśli pozwolisz, to chętnie wam ten domek kupię i podaruję w prezencie!" (...) Pewnego dnia przyszedł list od mojej siostry Heleny, w którym zawiadomiła, że ma zamiar sprzedać swoją wdowią posiadłość i nabyć gdzie indziej coś mniejszego i skromniejszego. Zwracała się do mnie czy mogłabym jej towarzyszyć w tym poszukiwaniu. Zgodziłam się oczywiście. (...) Trzy dni podróżowałyśmy z siostrą, przejechałyśmy najpiękniejsze okolice Karkonoszy daremnie szukając czegoś odpowiedniego na siedzibę dla niej. Zwiedziłyśmy wiele obiektów, ale jakoś żaden z nich nie wydał się siostrze na tyle odpowiedni, by chciała się w nim osiedlić. I oto znalazłyśmy się znowu w pociągu. Tym razem chciałyśmy odwiedzić nasz nowy dworek w Marszałkach, który nabyłyśmy z darowizny siostry. Zbliżał się wieczór, gdy już bardzo zmęczone dojechałyśmy wreszcie małą wiejską furtką pod dworek w Marszałkach. (...) Po wejściu do domu najpierw uklękłyśmy i podziękowałyśmy za ten domek Bogu i poleciłyśmy go Jego dalszej opiece. Potem zwiedziłyśmy cały dom, a po kolacji wyszłyśmy z siostrą do zalanego księżycowym światłem i pachnącego kwiatami sadu. Słowiki śpiewały i sad wyglądał w tej księżycowej poświacie jak zaczarowany. Zauważyłam jak wzruszona jest moja siostra, która już poprzednio długo stała przy oknie i w zamyśleniu patrzyła na ogród okalający dom. Okazało się później, że w jej sercu zaczęło dojrzewać nowe postanowienie. Potem, gdy zostałyśmy same, ujęła mnie lekko za rękę i powiedziała cicho: "Ewka, mam wewnętrzną pewność, że to jest miejsce, którego szukam. Chciałabym tu pozostać, a czy ty byłabyś skłonna odsprzedać mi ten dom z powrotem? (...) Dom oczywiście dalej pozostanie własnością dzieci, bo dla nich go Bóg przeznaczył. Ja po prostu kupię całą posiadłość  (był tam jeszcze pałac, budynki gospodarcze i mnóstwo hektarów ziemi). Ale tu chcę zamieszkać. Dzieci będą pod moją opieką, a w naszej obecnej sytuacji będzie to pewnie rozwiązanie najkorzystniejsze, nie uważasz?" Nie mogłam słowa wymówić ze szczęścia i przepełniającej mnie wdzięczności." /Ewa von Tiele-Winckler. Matka Ewa. 31.X.1866.-21.VI.1930. Ostoja Pokoju Bytom-Miechowice red. R.Pastucha, tłum. A.Sikorska; wyd: "Głos Życia", Katowice  2002r./

W taki sposób hrabina Helena von Bismarck-Bohlen stała się nową właścicielką Dworku w Marszałkach. Przeglądając stare albumy, natknęłam się na poniższe zdjęcie. Imponujący budynek
fot: Archiwum Domku Matki Ewy

Moje myśli zaczęły krążyć wokół Marszałek. Zastanawiałam się czy z tego dworku jeszcze coś zostało...

Otóż kto szuka ten znajduje!

Najpierw wirtualnie dotarłam do samej miejscowości:
Marszałki znajdują są w województwie wielkopolskim, w powiecie ostrzeszowskim, w gminie Grabów. Dokładne położenie:  51° 27' 48'' N 18° 5' 4'' E.

Później, dzięki Atlas Wsi Polskich poznałam krótką historię miejscowości.  [SPROSTOWANIE: Hrabina Helena von Bismarck-Bohlen (z domu von Tiele-Winckler) była żoną Friedricha Karla von Bismarck-Bohlen -dalekiego kuzyna kanclerza Ottona von Bismarck!]

A po nitce do kłębka dotarłam do informacji, że obecnie w Marszałkach mieści się Dom Pomocy Społecznej. Z tym Domem ma związek smutny finał mojej ekscytującej przygody.


W dniu wczorajszym (13.05.2013r), Pan odwołał do wieczności najstarszą mieszkankę Domu Pomocy Społecznej w Marszałkach - Mariannę Mróz. Przeżyła 109 lat! Czy znała osobiście Matkę Ewę? Jestem tego pewna. Jednak nigdy już nie dowiem się czy tak było rzeczywiście. Pani Marianna zabrała z sobą cenne wspomnienia. Zabrała z sobą wielki skarb-pamięć. 

To dla mnie dobra lekcja. Niczego nie można odkładać na później... niczego!

fot: Archiwum Domku Matki Ewy. Na zdjęciu (od lewej): Hrabina Helena i Matka Ewa.

fot: Archiwum Domku Matki Ewy.  List zaadresowany do siostry Annie Whisler, która przez 6 kolejnych lat od śmierci Matki Ewy prowadziła zakłady "Ostoja Pokoju" w Miechowicach. List wysłała Hrabina Helena z Dworku w Marszałkach. Na odwrocie znajduje się nadrukowany adres zwrotny Hrabiny.